Klucz do portfela z kryptowalutami Jamesa Howellsa znajduje się na dysku twardym. Ten z kolei trafił na lokalne wysypisko śmieci i od 2014 roku usiłuje (póki co, bezskutecznie) przekonać władze miasta Newsport do tego, aby mógł je przeszukać.
Bitcoiny na wysypisku
Rada Miasta Newport, do której ciągle apeluje informatyk z milionami dolarów w cyfrowym portfelu, utrzymuje że koszt całej operacji jest zbyt wysoki. Wyceniono, że będzie to kosztować co najmniej kilka milionów funtów, na dodatek bez gwarancji na znalezienie sprzętu. Co więcej, zdaniem władz miałoby to ogromny wpływ na środowisko.
Howells przekonuje jednak, że po analizie zdjęć lotniczych potrafi wskazać rejon wysypiska o obszarze około 200 metrów kwadratowych, gdzie powinien się znajdować jego dysk. Zapewnił też, że nie chodzi o przeszukiwanie tego terenu z łopatami, ale wykorzystanie przenośników taśmowych, skanerów rentgenowskich i urządzenia skanującego.
Fundusz hedgingowy chce pomóc w szukaniu bitcoinów
Mężczyzna otrzymał też wsparcie od bardzo bogatego funduszu hedgingowe, któremu za znalezienie dysku miałby zapłacić dużą część własnej fortuny. Jak podkreślił w rozmowie z „The Sun”, wspomniane sprzęty byłyby przygotowane do szukania przedmiotów o wymiarach i gęstości podobnej do dysku twardego.
Wycenił również, że urządzenie do skanowania kosztowałoby go zaledwie 688 tys. dolarów. Rada jednak pozostaje obecnie odporna na argumenty mężczyzny.
Za: Bitcoin.pl